+

Statystyka

Popularne

Daniel Austen

Brak komentarzy:
Godność: Daniel Austen
Wiek: 26 lat
Urodziny: 20 kwietnia
Pochodzenie: Modesto, Kalifornia, Stany Zjednoczone
Praca: Ratownik medyczny
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Heteroseksualna
Motto: Ludzie lubią komplikować sobie życie, jakby już samo w sobie nie było wystarczająco skomplikowane.
Aparycja: Daniel to wysoki, mierzący 192 cm mężczyzna. Jest postawny i umięśniony, taka jego budowa. Przydługie włosy w kolorze jasnego blondu zawsze są w nieładzie, rozwiane przez wiatr lub potargane przez kask. Na pełnych wargach często błąka mu się uśmiech, obejmujący również jego czarne oczy. Na twarzy Daniela często widać kilkudniowy zarost. Umięśnione ramiona i plecy mężczyzny pokrywają liczne tatuaże i blizny. Również na twarzy Daniela można zauważyć wąską i ledwie widoczną bliznę na policzku.
Charakter: Daniela można określić jako szczerego, dobrego mężczyznę. Może wydawać się trochę naiwny z tym swoim przyjaznym nastawieniem do każdego i chęcią pomocy i pewnie jest w tym trochę prawdy. Daniel zawsze przedkładał dobro innych nad swoje i był gotów ryzykować, byle pomóc innym. Już w dzieciństwie nauczył się odpychać od siebie strach i nie zwracać uwagi na obowiązujące wszędzie podziały. Potrafi uraczyć uśmiechem i miłym słowem zupełnie bez okazji, pomóc, nawet jeśli nikt go o to nie prosi i poprawić humor komuś nieznajomemu. Często zdarza się jednak, że jest wykończony po ciężkich dyżurach, chociaż nigdy nie traci pogody ducha. Postronny obserwator mógłby uznać go za postawnego, lecz niezbyt mądrego mężczyznę, nie jest to jednak prawdą. Danielowi nie można odmówić inteligencji; po prostu nie zależy mu na poklasku, nie zaprząta sobie myśli sprawami, które są tak naprawdę bez znaczenia. Nie analizuje każdej rzeczy, po prostu chce żyć dobrze. Rodzina jest dla niego największą wartością; dla sióstr i dla Thomasa, którego traktuje jak syna, dla całej swojej rodziny jest w stanie zrobić wszystko. Jeśli chodzi o związki, to nie angażuje się w nic łatwo - nigdy nie miał szczęścia do kobiet...
Partner: -
Rodzina: Daniel wychowywał się w pełnej miłości, chociaż nieco nierozgarniętej rodzinie. William, jego ojciec, swoim dziwnym poczuciem humoru i uszczypliwością potrafił rozbawić każdego. Matka, Camilla, nieco pewniej stąpała po ziemi, ale zbyt wiele razy zdażyło jej się przypalić obiad lub pofarbować pranie. Daniel ma trzy młodsze siostry; Jane (23 lata), Lily (20 lat) i Emmę (16 lat). Kiedy miał dwanaście lat, w wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę zginął jego młodszy brat, sześcioletni wówczas Damien, bliźniak Lily. Całą rodziną wstrząsnęło to nieszczęście i mimo fotografii Damiena, jakie znajdują się w domu, nie mówi się o nim, gdyż jest to dla wszystkich zbyt bolesne. Jane samotnie wychowuje prawie trzyletniego synka, Thomasa i ze względu na pogorszenie stanu zdrowia matki, zaraz po ukończeniu studiów wróciła z San Francisco do domu. U Camilli wykryto bowiem białaczkę. Lily studiuje na University of California w San Francisco. Rodzice Daniela, wraz z babcią Elizabeth, Jane, Thomasem i Emmą, mieszkają w Modesto. 
Zainteresowania: Daniel dużo czasu spędza w garażu, majstrując przy swoim motocyklu lub naprawiając auto Jane, która przez swą nieuwagę zawsze coś popsuje i z przywiązania, zamiast wymienić wiekowy samochód na nowszy, w drodze do pracy modli się do niego, byle tylko dotrzeć do celu. Kiedy jednak Daniel nie spędza czasu w garażu, razem z Thomasem konstruuje prymitywne roboty i ulepsza sterowane pilotem auta (niezwykle rzadko ze skutkiem pozytywnym) lub po prostu pomaga ojcu przy budowach. W wolnych chwilach, kiedyś częściej niż teraz, Daniel bywa na treningach bokserskich.
Inne: 1
Pojazd: Nieodłączny przyjaciel Daniela - stary, dobry Harley-Davidson. Daniel ma go po ojcu, chociaż musiał się przy nim sporo napracować. Kupione z drugiej ręki Volvo v50
Zwierzę: Daniel uwielbia zwierzęta, a one jego, niestety nie ma czasu, by posiadać własnego pupila.
Kontakt: Angelaaa11

Od Kevina c.d Allijay

Brak komentarzy:
Zastanowiłem się chwilę, analizując dokładnie miejsce w którym się znajdujemy i wszelkie budynki w pobliżu. Po chwili namysłu odezwałem się.
- Tak, tutaj niedaleko. Zaprowadzę cię. - stwierdziłem przypinając smycz do obroży Archiego.
Ta tylko lekko skinęła głową, z kulejącym psem doszliśmy do gabinetu weterynarza, dziewczyna weszła do gabinetu, a ja usiadłem na krześle w poczekalni. Ar spojrzał na mnie zaniepokojonym wzrokiem popiskując cicho.
- Spokojnie, nie ty dzisiaj odwiedzasz doktora. - zaśmiałem się lekko i pogłaskałem go po głowie.
Z chwilą uspokoił się i ułożył na chłodnych płytkach, które mogłyby wydawać mu się cudowne w taką pogodę - w upalne dni.
Sam nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu kobieta wyszła z gabinetu, przez co powoli poderwałem się z miejsca. Ta spojrzała na mnie zdziwiona, no tak, zapewne nie myślała że będę czekał.
- I jak z nim? - spytałem.
- Będzie żył, to nic poważnego. - odparła głaszcząc swojego psa, który miał łapę w specjalnym opatrunku z grafiką psich ciasteczek w kształcie kości.
- Widzę gustowny opatrunek. - uśmiechnąłem się lekko. - Nie przestawiłem się, jestem Kevin. - podałem jej dłoń.
- Allijay. - odparła odwzajemniając gest, uprzednio przekładając smycz do drugiej dłoni. - Czemu czekałeś? - spytała.
- Byłem ciekaw czy wszystko w porządku. - wzruszyłem ramionami. - Dobra, będę już leciał. Zdrowiej, cześć. - rzuciłem do niej i do psa, widząc że nie pała entuzjazmem do dalszej rozmowy.
Po wyjściu z budynku ruszyłem z Archim w stronę domu, wzdłuż chodnika.

Allijay?

Od Kevina c.d Nicole

Brak komentarzy:
- Jasne, nie mam nic przeciwko. - uśmiechnąłem się. - Dam ci swój numer, w razie czego zadzwonisz. - zaproponowałem.
Dziewczyna lekko skinęła głową, wyjęła swój telefon i po chwili podała mi go.
- Zapiszę ci też swój. - stwierdziła.
Dałem jej swój telefon i wpisaliśmy sobie nawzajem swoje numery. Odprowadziłem jeszcze Nicole do końca parku, później każde z nas poszło w swoją stronę. Ja z Archim poszedłem prosto do domu, tam pies napił się wody, rozłożył się na dywanie i zapadł w spokojny sen. Leżąc w takiej pozycji wyglądał dość zabawnie, przez co nie mogłem stłumić uśmiechu. Posprzątałem trochę w mieszkaniu, kto wie czy w każdej chwili nie przyjdzie jakiś niespodziewany gość. Gdy się z tym uporałem, postanowiłem zrobić sobie coś do jedzenia. Ryż z kurczakiem i warzywami na parze, nic wymyślnego, aczkolwiek bardzo lubię te danie. Proste, dość szybkie i smaczne.
Wieczorem wyszedłem z Archim na krótszy spacer, taki, aby załatwił swoje wszelkie potrzeby. Gdy wróciliśmy, postanowiłem wziąć prysznic. Jacksonowi udało się namówić mnie na wyjście do klubu, tak też niedługo miałem być gotowy. Mój strój tak jak mój dzisiejszy obiad nie był wymyślny. Składał się on z czarnych jeansów, tego samego koloru t-shirtu, czerwonej koszuli w kratę oraz białych butów za kostkę. Ułożyłem włosy, użyłem perfum i gdy rozległ się dzwonek do drzwi, pożegnałem się z Archim i razem z Jacksonem poszliśmy do klubu.
Nie jestem typem, który upija się do nieprzytomności. Owszem, lubię wypić drinka czy dwa, ale potrafię się kontrolować.

Nicole?

Od Nicole cd Kevina

Brak komentarzy:
- Jeśli mam być szczera, to nie wiem kiedy w mojej głowie pojawił się ten pomysł... ale wiedziałam już na pewno, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Airi - wyjaśniłam.
Rozmowa toczyła się dalej, w między czasie postanowiliśmy przejść się jeszcze kawałek, żeby czworonogi za bardzo się nie nudziły. Teraz więc spacerowaliśmy ponownie alejkami na obrzeżach parku niejako balansując pomiędzy zgiełkiem miasta, a zaskakującym wręcz spokojem tego miejsca.
- A co ty robisz w wolnym czasie? Czym się interesujesz?
Chłopak zastanowił się przez chwilę.
- Sporo tego - zaśmiał się. - Ale największe pasje to chyba motoryzacja, sport i muzyka. Fascynuje mnie też wojsko oraz robotyka.
- Wow, to dość szerokie zainteresowania - zauważyłam.
Kevin uśmiechnął się
- Trzeba korzystać z życia.
Na chwilę zapadła cisza. Zaskakująco komfortowa jak na ciszę pomiędzy ludźmi, którzy dopiero co się poznali.
- Chyba powinnam się zbierać, zanim któryś pies mi zaśnie - odezwałam się, patrząc na leżącą na skraju alejki Airi.
Wypoczęty i znudzony pies potrafi być wkurzający, a trzy wypoczęte i znudzone psy w jednym mieszkaniu to już potencjalne zagrożenie terrorystyczne.
Kevin pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Może spotkamy się jeszcze kiedyś? - zaproponowałam.

Kevin?

Od Kevina c.d Nicole

Brak komentarzy:
- Jestem z Florydy, Miami. Przeprowadziłem się stosunkowo niedawno. Tutaj nie mam nikogo, ostatnio i tak pogorszyły mi się kontakty z rodziną. - wzruszyłem lekko ramionami.
Rodzina, nieco drażliwy temat. Przynajmniej nauczyłem się o tym rozmawiać bez widocznego żalu, a przynajmniej nie tak widocznego, jak wcześniej. Niechciany syn... normalka. Spojrzałem na dziewczynę, wydawało mi się, że również nie lubi na ten temat rozmawiać. Przeszłość boli wielu z nas, po prostu trzeba nauczyć się z tym żyć, bo nic innego nam nie zostaje. Kiedy ona również na mnie spojrzała, uśmiechnąłem się lekko. Podobały mi się jej oczy, było w nich coś... nie wiem co, ale było to niesamowite.
- A opowiesz mi czym się jeszcze interesujesz? Oprócz psów. - spytałem kiedy Archie położył się obok mnie na piasku, Maro zrobił to samo.
- Lubię spędzać czas wśród zwierząt i natury. Nie pogardzę też dobrą książką. Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje też siatkówka, choć nigdy nie dane mi było rozwinąć tej pasji. - wyjaśniła przesiewając piasek z dłoni, do dłoni.
- A to dlaczego? - przechyliłem głowę na bok.
- Tak wyszło. - wzruszyła ramionami odpowiadając lekko wymijająco.
- Okej, rozumiem. Od zawsze chciałaś być weterynarzem?

Nicole?

Od Nicole cd Kevina

Brak komentarzy:
- Przez ostatnie kilka lat mieszkałam w Bostonie, ale to nie do końca było miejsce dla mnie - odparłam. - Wschodnie wybrzeże chyba wydawało się zbyt żywe w porównaniu z zapadłą dziurą pośrodku niczego, z której pochodzę - dodałam, patrząc na bawiące się psy. Nie lubiłam wracać pamięcią do tamtego miejsca.
Zawołałam do siebie Blue, widząc że suka wpadła w tak wysokie emocje, że nie potrafiła przestać biegać i zaczepiać pozostałych psów. Oczywiście zaskutkowało to również pojawieniem się koło mnie Maro, który przybiegł sprawdzić czy nie potrzebuję psa do pracy. Kazałam Blue położyć się, by mogła nieco odpocząć i ogarnąć swój umysł. Owczarek natomiast postanowił wrócić do wody.
- Masz jakieś rodzeństwo? - spytał Kevin.
Kolejny niezbyt lubiany przeze mnie temat. Uznałam jednak, że należy odpowiedzieć. W końcu zwykłe "tak" mnie nie zabije.
Pokiwałam więc twierdząco głową.
- Brata - wyjaśniłam, głaszcząc głowę Blue, którą suka położyła na moich kolanach. - Ale nie utrzymuję z nim kontaktu.
Tym razem chłopak nic nie odpowiedział.
- A ty? Skąd jesteś? Masz tu jakąś rodzinę? - spytałam.

Kevin?

Od Kevina c.d Nicole

Brak komentarzy:
- Noo, nieźle. - uśmiechnąłem się z uznaniem.
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi, przyglądaliśmy się psom rozmawiając na różne tematy, głównie na temat zwierząt ale schodziliśmy również na inne, nie związane z nimi tematy. Archie bardzo lubił bawić się z innymi psami, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że nawet bardziej od wszelkich swoich zabawek i dysków. No... może puller pozostałby jednak bezkonkurencyjny. Wyjąłem składaną miskę do której nalałem wody i zagwizdałem, wołając Archiego. Przybiegły wszystkie i również wszystkie zaczęły pić. Korzystając z okazji poczochrałem swojego psa po głowie a ten spojrzał na mnie szczęśliwy ziejąc, na co się uśmiechnąłem.
- Może przejdziemy się nad staw? Jest płytki, bezpieczny. Psy mogą się schłodzić i pobiegać do wody za zabawkami. - zaproponowałem patrząc na nie chwilę.
- Jasne, chętnie. - uśmiechnęła się.
Jak powiedziałem, tak też zrobiliśmy. Przeszliśmy przez park i dotarliśmy nad staw. Wyjąłem piłkę, konga wubbe i pullery. Na zmianę z Nicole rzucaliśmy zabawki psom do wody, później zajęły się sobą, a my usiedliśmy na piasku. Nasi kompani wychodzili tylko czasem z wody ganiając się, ale szybko do niej wracali.
- A więc mieszkasz tu od niedawna? Skąd się przeprowadziłaś? - postanowiłem kontynuować rozmowę.

Nicole?
© Agata | WS | x x.